Rozdział II
Witajcie, historia dopiero się zaczyna, więc spokojnie, wszystko w swoim czasie się rozkręci.
Jak na razie chcę stworzyć rozdziały z sytuacjami, w których poznacie charaktery bohaterów, zrozumiecie ich świat, problemy itp.
Rozdział dedykuje Venetii, która zdecydowała się odpocząć od bloggera J autorki najwspanialszych opowiadań. A dzięki której założyłam ten blog.
Malfoy Palaces był wybudowaną przed rokiem nową siedzibą Malfoyów. Mimo, że Malfoy Manory nie doznał w czasie wojny większych uszczerbek, to żaden z członków tej rodziny nie miał najmniejszej ochoty tam wracać.
Nową posiadłość Malfoyów wybudowano w bardziej słonecznym i przytulnym miejscu, ale wciąż na odludziu, w otoczeni pięknych lasów. Budowla zastała utrzymana w barwach jasnych i ciepłych, co wyraźnie kontrastowało się z Malfoy Manor. Pałacyk został wybudowany na planie kwadratu, ale przodu po obu stronach dwa skrzydła rezydencji nie stały równo z drzwiami frontowymi, tylko ciągnęły się jeszcze o jakieś dwadzieścia metrów do domu. Wokół domu rosła zielona trawa i mnóstwo kwiatów posadzonych przez skrzaty i przez Narcyzę Malfoy. (tak sobie wyobrażałam ten pałac http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&docid=bsQ9xOkpBAW_LM&tbnid=gkzt03QdAS4brM:&ved=0CAUQjRw&url=http%3A%2F%2Fwww.genealogia.okiem.pl%2Ffoto2%2Fdisplayimage.php%3Fpid%3D20799&ei=YnrvUcjqLsn2O6irgPgL&bvm=bv.49641647,d.Yms&psig=AFQjCNE85_MG6lAHRh4Xx7srlsYTHhxQQQ&ust=1374734719029002))
Już z zewnątrz można było usłyszeć piękną melodię van Beethovena graną na pianinie. W środku w pięknym, przestronnym salonie, na perłowo białym pianinie grała piękna, jasnowłosa kobieta. Jej włosy były białe i sięgały jej za żebra, teraz były rozpuszczony i mimo, że były proste, to falowały z każdym, nawet najdrobniejszym ruchem kobiety. Jej oczy, koloru błękitu były teraz przymknięte, co pozwalało nam podziwiać jej piękne, długie i czarne rzęsy. Miała duże i pełne usta ułożone teraz w uśmiechu i pomalowane czerwona szminką. I mimo prawie 40 lat, jej uroda wciąż powalała i wciąż miała piękna sylwetkę w kształcie klepsydry. Nie dziwne, że w młodości przez jakiś czas Narcyza pracowała jako modelka. Tak, Cyzia była bez wątpienia piękną kobietą... Z charakteru odznaczała się niezwykłą łagodnością, aż dziw było pomyśleć, że ta łagodna, delikatna i miła kobieta była siostrą samej Bellatriks… Zawsze robiła wszystko, by jej bliskim powodziło się dobrze i byli szczęśliwi. Była bardzo miłą i dobrą osobą, nie lubiła patrzeć na ludzkie cierpienie, chociaż nie oglądała go za często, Lucjusz już o to zadbał. Podczas gdy jej mąż był chłodną, arogancką i mało uczuciową osobą Narcyza nadrabiała za niego te cechy starając się dać swojemu jedynemu synowi wszystko, czego tylko zapragnął.
Pani Malfoy od zawsze interesowała się sztuką i muzyką. Potrafiła grać na dziewięciu instrumentach, a w dodatku pięknie śpiewała. Miała wysoki, ale mocny głos, a jej śpiew potrafił oczarować każdego. Nic dziwnego, że talent muzyczny odziedziczył po niej syn. Natomiast jej talent plastyczny objawiał się w każdej postaci; potrafiła doskonale rzeźbić, choć Lucjusz potępiał ją za’’ babranie się w błocie’’, umiała pięknie malować akwarele i portrety, a do tego doskonale szkicowała. Cały świat czarodziejów szanował i podziwiał Narcyzę. Jej największa wadą była jej uległość. To, że nie potrafiła odmówić niczego synowi było w miarę zrozumiałe, ale niestety Narcyza prawie nigdy nie wyrażała własnego zdania; ulegała albo siostrze, albo mężowi, za co już nie jeden raz surowo zapłaciła. Po wojnie postanowiła wszystko zmienić, począwszy od własnego zdania. To właśnie dzięki jej ingerencji dobudowano kolejne skrzydło biblioteki w Hogwarcie i pierwszą pracownię artystyczną, dzięki niej też odbudowano wiele sklepów na Pokątnej i na mugolskich ulicach, które zostały zniszczone w wyniku wojen czarodziejów.
Gdy palce kobiety skończyły swój taniec na klawiszach instrumentu podszedł do niej wysoki, jasnowłosy mężczyzna, o takim samym odcieniu włosów jak ona, tyle, że nieco krótszych, bo sięgały mu za ramiona. Jego oczy miały dość niespotykany odcień szarości- tak jasny, że prawie biały.
--Kochanie, znowu ‘’Dla Elizy’’?- zapytał się uśmiechając się lekko do rozpromienionej kobiety.
--Tak, zaraz zagram sonatę G-moll- powiedziała wesoło rozprostowując palce, chcąc na powrót zacząć grać, ale powstrzymała ją w tym ręka mężczyzny.
--Nie teraz, Cyziu- powiedział kładąc swoją chłodną dłoń na szczupłą ramieniu żony– mam do ciebie pewną sprawę- ton jego głosu był nieco zirytowany i widać było, że ta sprawa nie jest dla Lucjusza najprzyjemniejsza- zastanawiałem się nas wyborem idealnej kandydatki na żonę dla naszego syna- zaczął wyjmując z teczki jakieś papiery- przejrzałem większość drzew genealogicznych czarodziejów czystej krwi i niestety, moja droga. Nie mamy zbyt dużego wyboru. Większość czysto krwistych panienek jest albo za stara dla naszego syna, albo są już zajęte lub też zginęły w bitwie o Hogwart. Jak wiesz nasza faworytką była Cydruella De La Finez, ale umarła przez mugolską białaczkę, za późno wykryto chorobę. A z większością tych panien Draco jest spokrewniony. Dlatego proszę Cię, Cyziu, dzisiaj wieczorem w moim gabinecie przejrzymy jeszcze raz razem drzewa genealogiczne czarodziejskich rodów. Bo jeśli nie to jedyną kandydatką byłaby… Astoria Greengrass- powiedział niesmakiem- bo jej starsza siostra wedle życzenia jej rodziców zostanie wydana za najmłodszego syna Weasleyów- powiedział niezadowolony bez wątpienia z powodu, że Greengrassowie wybrali dla swej córki kogoś pokroju Weasleya. Normalnie Penelopa i Apollon nawet o tym by nie pomyśleli, ale zawsze im zależało na największych wpływach, a po wojnie syn Weasleyów był szanowaną i dość rozpoznawalną osobą o nieskazitelnej opinii kumpla Wybrańca , ale nie zdążył teatralnie się skrzywić bowiem obok niego właśnie wylądował jeden z wazonów tłukąc się na drobne kawałeczki. Spojrzał zdziwiony na żonę, której twarz była lekko zaróżowiona ze złości, a błękitne oczy mogły konkurować ze spojrzeniem bazyliszka
--Zapamiętaj to sobie, Lucjuszu!- krzyknęła rzucając kolejnym, tym razem porcelanowym wazonem, który o cal minął głowę Malfoya seniora- nie życzę sobie tej pustej, ufarbowanej blond wywłoki w moim domu, w związku z moim synem- zawołała wściekła chcąc rzucić w Lucjusza kolejnym, ale teraz krzytszłowym wazonem. Na szczęście Lucjusz zdążył na czas zabrać go wściekłej Narcyzie i odstawił bezpiecznie na półkę.
--Spokojnie, Narcyzo. Ja ci tylko mówiłem, że to propozycja, oczywiście sam bym nie chciał mieć tej dziewczyny w rodzinie- uspokajał żonę Lucjusz pomagając jej usiąść przy fortepianie i zaczynając grać jedną z jej ulubionych piosenek, co wyraźnie uspokoiło blondynkę.
--Jeszcze w całym swoim życiu nie spotkałam gorzej wychowanej dziewuchy, o tak złym guście – warknęła po chwili zaczynając śpiewać
Oceans apart day after day
And I
slowly go insane
I hear your
voice on the line
But it
doesn't stop the pain
Tymczasem za drzwiami stał wysoki, mierzący jakieś 195
cm blondyn o pięknych, szaroniebieskich oczach o długich rzęsach. Nie słyszał
całej rozmowy, do jego uszu dotarł tylko fragment, o tym, że chcą mu znaleźć
żonę. Przeklinając głośno bezszelestnie udał się do swojego pokoju…***
--Witajcie dziewuszki- zawołali równocześnie bliźniacy wchodząc do pokoju dziewczyn. Ginny i Hermiona jak gdyby nigdy nic wygodnie wylegiwały się na łóżkach. Rolety w pokoju były zaciągnięte, tak więc panował półmrok
--Co chcecie- wymamrotała Ginny chowając głowę w poduszkę i delikatnie się wachlując… 38 stopni Celcjusza to stanowczo za gorąco.
--Nic takiego- zawołali znowu równocześnie, na co Hemiona nie wytrzymała
--Rany, chłopaki, czy wy musicie gadać równocześnie! To denerwujące- zawołała włączając wentylator, który przywiozła ze sobą
--Dobra, dobra Hermiona spokojnie- powiedział George uśmiechając się
--Chcieliśmy tylko was poinformować, że robimy dzisiaj ognisko!- zawołał drugi z braci rzucając się na łóżko obok Hermiony, za co oberwał w żebro- auć, Herm- powiedział z udawanym bólem- co ja ci takiego zrobiłem, że wyładowujesz na mnie swe niekończące się pokłady agresji- jęczał między spazmami udawanego bólu.
--Chronologicznie, czy alfabetycznie, Fred- zapytała się Hermiona siadając obok Freda po turecku na łóżku.
--Stary, lepiej nie każ jej wymieniać bo do jutra stąd nie wyjdziemy- szepnął bratu drugi z bliźniaków
--Tak, czy inaczej nie idę na żadne ognisko- jęknęła Ginny podchodząc do wentylatora – jest stanowczo za gorąco, chłopaki. Nigdzie się stąd nie ruszam- zdecydowała. Po co komu siedzieć przed ogniem, gdy na dworze jest taki upał
--Na pewno nigdzie się stąd nie ruszasz Ginny?- zapytał się jej jeden z bliźniaków z kocim uśmiechem- bo wiesz…
--W felewizorze leci ‘’Król lew’’- na te słowa Ginny zerwała się jak oparzona. Kiedy rodzice Hermiony kupili sobie nowy telewizor dziewczyna postanowiła podarować Weasleyom ten starszy, jako podziękowanie, za to, że gościli ją w swoim domu przez te wszystkie lata.
Gdy Hermiona pierwszy raz pokazała Ginny swoją ulubioną bajkę z dzieciństwa ta oglądała ją jak zaczarowana, a po niewczasie Król Lew stał się ulubioną bajką Ginny.
--Nie w felewizorze, tylko w telewizorze- poprawiła chłopaka Hermiona wywracając oczami i próbując dogonić Ginny.
Jednak nie znalazła Ginevry w altanie, przed telewizorem ale w przedpokoju. Gdzie stała i rozmawiała z Timothym Derrencem, wysokim blondynem o cudnych czarnych oczach z Ravenclawu
--Herm, idź do altanki, za chwilę do ciebie dołączę- szepnęła, po czym złapała Tima za rękę i wyszli do ogrodu.
Hermiona zmartwiła się, wiedziała, że między Gin, a Timem nie działo się ostatnio dobrze. Gdy miesiąc po bitwie o Hogwart Ginny i Harry rozstali się, bo przekonali się, że tak naprawdę nie są dla siebie niczym więcej jak przyjaciółmi i chcą kontynuować te przyjaźń, Ginny spotykała się z wieloma chłopakami, ale z Timothym była już około dwóch miesięcy i Ruda bardzo go lubiła. Ale ostatnio Hermiona przyłapała Derrenca jak otwarcie próbował flirtować z Thalią Roberts, dziewczyną z ich dormitorium, piękną blondynką o wzroście i figurze modelki i zrobiła chłopakowi okropną awanturę, nie chciała mówić nic Ginny, bo wiedziała, że jest zbyt zauroczona Timem, by uwierzyć, że flirtował z inną, a w dodatku z Thalią. Gdy Ginny była niziutka i drobna, o płomiennych włosach i niebieskich oczach o słodkiej, elfie urodzie, to Thalia była wysoką, mierząco prawie 180cm, blondynką o uroczych szarych oczach i pięknych, rzeźbionych kościach policzkowych i o figurze modelki, którą to zresztą Thalia chciała zostać. Panna Roberts miała wszystko o czym Ginny zawsze marzyła; urodę modelki, wzrost, figurę, szanse zostania modelką. Jakby się poczuła, gdyby dowiedziała się, że jej chłopak flirtuje z Thalią? Hermiona miała nadzieje, że gdy chłopak zorientuje się, że ona wszystko widziała i ma go na oku, to przestanie zdradzać Ginny. Ale nic na to nie wskazywało, a dzisiejsze się pojawienie Tima mówiło wręcz co innego..
Usiadła na miękkiej, zielonej trawie, i wystawiła twarz do słońca. Chciała się trochę zrelaksować, bo tego lata naprawdę niewiele odpoczęła. Po pierwsze starała się odnaleźć rodziców, co dzięki pomocy tajemniczej Pani Blamal i jej funduszom się udało. Potem zerwanie z Ronem, chłopak bardzo to przeżył, zresztą Hermiona tez ale oboje wiedzieli, że tak będzie lepiej, nie pasowali do siebie i tylko się męczyli w tym związku.
Niestety nie udało jej się choć trochę odpocząć, nie tylko ze względu na troskę o Ginny, ale przez bliźniaków, którzy nieopodal układali drzewo na ognisko, a teraz taszcząc wielkie wiadro wody w
stronę Hermiony jednym zamachem wylali cała jego zawartość na nic nie spodziewająca się szatynkę.
Krzyk, który się rozległ prawie pozbawił zmysłu słuchu bliźniaków i państwa Weasley, a już po chwili autorka tego zacnego krzyku, calutka mokra ganiała z wiaderkiem z wodą za tarzającymi się ze śmiechu bliźniakami traktując ich chłodnym strumieniem wody. Po chwili do wodnej wojny dołączył się Harry i Charlie (który spędzał u swoich rodziców wakacje), niestety Ron był w biurze aurorów, przez co ominęła go bitwa.
Hermiona, przemoczona do suchej nitki stała nad Harrym, który został powalony na ziemię jednym ruchem jej ręki i w najlepsze oblewała go lodowatą wodą. A bliźniacy zostali wrzuceni do jeziorka przy domu Weasleyów przez roześmianego Charliego.
Zaczynało się już ściemniać, a do domu Weasleyów przyjechał Bill i Fleur, która wydawała się jakby okrąglejsza na brzuchu, co Hermiona przyjęła z lekką satysfakcją, nawet Fleur lekko przytyła. Bill niczym mały chłopiec dołączył do oblewających się dzieciaków i chwycił mugolski szlauf leżący przy studni i zamaszystym ruchem włączył strumień zimnej wody, oblewając całą piątkę.
Hermiona nigdy się tak nie bawiła i szczerze powiedziawszy nigdy się nie brała udziału w wodnej bitwie, nawet na Śmigusa Dyngusa . Jednak natychmiast odeszła od pola bitwy, gdy zobaczyła zbliżającą się do nich Ginny, Ruda była lekko przygaszona i wyglądała na zdenerwowaną.
--Gin, co się stało- wyszeptała, ale Ginny się lekko uśmiechnęła patrząc na przemoczoną Hermionę
--To samo mogłabym powiedzieć o Tobie- zaśmiała się cicho, ale potem odszepnęła- rozstałam się z Timothym…
--O nie- szepnęła przerażona Miona, więc jednak Tim wybrał Thalię…
--Nie, nie chodzi o to. Sama chciałam już to zakończyć, Tim był zbyt… ponury i w ogóle, ale wyobraź sobie, że on powiedział mi, że zrywa ze mną, bo chce się związać z Thalią! A ona nie będzie chciała z nim nic robić, dopóki on będzie ze mną, bo bądź co bądź jestem jej koleżanką i to nie w porządku- warknęła Ginny, najbardziej bolał ją fakt, że Tim zostawił ją dla Thalii.. Właśnie dla Thalii…
--Nie przejmuj się Ginny, znasz Thalię, szybko się nim znudzi…- uspokajała przyjaciółkę Hermiona, ale Ginny spojrzała na nia jak na wariatkę i się roześmiała.
--Sama chciałam z nim zerwać, bo nie oszukujmy się, długo byśmy nie pociągnęli. Wkurza mnie tyko to, że on najpewniej flirtował z nią, kiedy był jeszcze ze mną- Hermiona kiwnęła głową i opowiedziała pannie Weasley o tym co widziała; czyli Tima trzymającego dłoń na pupie Thalii i głaskającego ją po dłoni. Ginny warknęła
--Durna imitacja mężczyzny… Ale szczerze, to mi najbardziej szkoda, że ominęłam Króla Lwa- westchnęła – a wyobrażasz sobie Herm, że jeszcze moja mama zaprosiła Tima na ognisko!
-- No nie fajnie- zgodziła się pokojowo szatynka wykręcając rąbek mokrego podkoszulka- ale wiesz, to my tez kogoś zaprośmy, np. Luną i Nevilla – najmłodsza latorośl Weasleyów szybko podchwyciła ten pomysł uśmiechając się wrednie- wiesz, a ja zaproszę Zabiniego- Hermiona wytrzeszczyła oczy, Ginny zapraszająca z własnej, nie przymuszonej woli Blaisa? Godrykowi się chyba coś pomieszało…
--Oj, nie patrz tak na mnie. Tim się zdziwi, a Blaise się dogada świetnie z bliźniakami- zawołała po czym zniknęła w drzwiach. Herm tylko pokręciła głowa z uśmiechem i niestety długo spokojnie nie postało, gdyż została ofiarą Georga, który podbiegł do niej ze szlaufem i zaczął oblewać gryfonkę wodą, Hermiona piszczała starając się uciekać, a gdy wreszcie zwiała z zasięgu Georga zawołał
--Może wygraliście bitwę, ale wojna dopiero się zaczyna!!!
***
Malfoy Palaces
Młody arystokrata leżał na łóżku patrząc w sufit. Przerażała go myśl o małżeństwie, nie chciał by rodzice wybierali mu żonę, a sądząc po tej rozmowie zamierzają to zrobić. A co jak każą mu się ożenić z Pansy? Owszem, lubił tę dziewczynę, była jego przyjaciółką, ale nie traktował jej jak dziewczyny.. raczej jak drugiego najlepszego kumpla. Pierwszym był oczywiście Zabini.
O wilku mowa- powiedział w myślach słysząc na korytarzu czyjś głośny bieg. Po chwili do pomieszczenia wpadł Diabeł z tym swoim firmowym uśmiechem na ustach
--Stęskniłeś się skarbie?- zawołał podbiegając do Smoka i jednym ruchem złapał za róg pościeli pociągając ją do góry, tym samym zrzucając oniemiałego Smoka z łóżka
--Nie za bardzo- wystękał z przekąsem Draco podnosząc się z zimnych płytek- Zabini, czy ciebie kompletnie pogrzało idioto! Ja tu mam problem z żoną, a ty mnie zrzucasz z łóżka- to odebrało mowę Blaisowi… Ale tylko na chwilę
--Żona, jaka żona!? Kiedy zdążyłeś wyjść za mąż!?- gorączkował się czarnowłosy
--Chyba ożenić Diable, a nie wyjść za mąż –zaśmiał się blondyn patrząc z politowaniem na kumpla, a więc, ten epizod, kiedy zrzucił mu na głowę klatkę z sową faktycznie odbił się na zdrowiu psychicznym bruneta.
--Milcz, Malfoy! Nie gadaj mi tu o takich bzdetach, skoro nie zaprosiłeś mnie na ślub- warczał Diabeł robiąc minę obrażonego dziecka
--Może dlatego, że on nigdy nie miał miejsca, patafianie? – Draco wywrócił oczami- on ma dopiero mieć miejsce, tylko, że nie wiem z kim. Z tego co usłyszałem, to matka chce, żeby z Astorią..- jęknął chłopak. Bliase zamrugał zdziwiony.
--Z Astorią!? Ale przecież twoja matka jej nie cierpi, każdy to wie…
--No to chyba polubiła burknął Draco- Blaise skrzywił się
--Mi matka odpuściła tę całą szopkę z pannami czystej krwi po wojnie. Powiedziała, że mogę ożenić się z kim chce- powiedział cicho, bardzo współczuł blondynowi, nikt nie zasługuje na to by zostać mężem Astorii- No, ale co tam ze ślubem Smoku, jak tam nowa różdżka ?- zapytał, chcąc rozweselić przyjaciela. I poniekąd dla tego, że sam zawsze interesował się różdżkarstwem.
-- Olcha, 15 cali, Włókno ze smoczego serca- mruknął blondyn
--Olcha? Hmm, to zwykle do magii niewerbalnej, i świetna do pojedynków- mówił Blaise, ale Draco burknął
--Diable, daj spokój, nie zachowuj się jak Ollivander- w tym momencie w pokoju zrobiło się strasznie jasno, a pomieszczenie wypełniła błękitna poświata. Doskonale wiedzieli co to jest; patronus. Chwilę później zmaterializował się przed nimi błękitny koń. Po chwili przemówił dobrze znanym Diabłowi głosem
--Hej Blaise, tu Ginny. Robimy ognisko za domem, fajnie by było, gdybyś wpadł. Jak chcesz możesz kogoś ze sobą zabrać. Adres chyba znasz- powiedział koń, po czym zniknął. Zszokowany Malfoy zapytał się powoli, by ukryć zdziwienie.
--Blaise, od kiedy ty się tak kumplujesz z Weasley!?
--Spotkałem Hermionę i Ginny wczoraj na Pokątnej. Też wracają do Hogwartu, a dobrze wiesz, że źle się czuje z tym jaki byłem wobec niektórych, a szczególnie wobec nich. Często się z nich wyśmiewałem, a one naprawdę są świetnymi dziewczynami. Warto się z nimi kolegować.
--Od kiedy jesteś z nimi po imieniu – zawołał Draco. Był zły. Zawsze z Blaisem wyśmiewali Weasley, a nad Granger po prostu się pastwili, a teraz Blaise się niby zrobił taki święty. Brunet jakby mu czytając w myślach odpowiedział
--Dorosłem poniekąd Smoku i dużo zrozumiałem, ty też powinieneś- widać było gołym okiem, że Zabini bardzo chce iść do Weasleyów. A Draco zachował się jak na najlepszego kumpla przystało i odpowiedział wywracając niebieskoszarymi oczami
--Dobra, Diable. Widzę jak Cię ciągnie do tej ich Nory. Leć- powiedział z uśmiechem. Blaise spojrzał na niego zdziwiony
--Serio? Nie trzeba Ci towarzystwa, bo wiesz… Sprawa twojego ślubu i…- zaczął, ale Draco zbył go machnięciem ręki.
--Idź Diable, z Ognistą Whisky tez można posiedzieć...- mruknął Draco przymykając oczy.
--A nie chcesz iść ze mną? Wiewiórka mówiła, że mogę ze sobą kogoś przyprowadzić- na te słowa Draco zareagował donośnym śmiechem.
--Serio, Diable? Wyobrażasz sobie mnie w tej ich imitacji domu?- zaśmiewał się- Nie, ja tam nie pójdę!- zawołał z lekką złością sięgając po butelką alkoholu
--Serio, ale Hermiona będzie, może być fajnie- przekonywał go zielonooki, ale blondyn wygodnie usiadł w fotelu i zawołał
--Masz dziesięć sekund, żeby stąd zniknąć Blaise, bo zaraz wstanę i cię wyprowadzę do tej całej Nory…
Malfoy Palaces
Młody arystokrata leżał na łóżku patrząc w sufit. Przerażała go myśl o małżeństwie, nie chciał by rodzice wybierali mu żonę, a sądząc po tej rozmowie zamierzają to zrobić. A co jak każą mu się ożenić z Pansy? Owszem, lubił tę dziewczynę, była jego przyjaciółką, ale nie traktował jej jak dziewczyny.. raczej jak drugiego najlepszego kumpla. Pierwszym był oczywiście Zabini.
O wilku mowa- powiedział w myślach słysząc na korytarzu czyjś głośny bieg. Po chwili do pomieszczenia wpadł Diabeł z tym swoim firmowym uśmiechem na ustach
--Stęskniłeś się skarbie?- zawołał podbiegając do Smoka i jednym ruchem złapał za róg pościeli pociągając ją do góry, tym samym zrzucając oniemiałego Smoka z łóżka
--Nie za bardzo- wystękał z przekąsem Draco podnosząc się z zimnych płytek- Zabini, czy ciebie kompletnie pogrzało idioto! Ja tu mam problem z żoną, a ty mnie zrzucasz z łóżka- to odebrało mowę Blaisowi… Ale tylko na chwilę
--Żona, jaka żona!? Kiedy zdążyłeś wyjść za mąż!?- gorączkował się czarnowłosy
--Chyba ożenić Diable, a nie wyjść za mąż –zaśmiał się blondyn patrząc z politowaniem na kumpla, a więc, ten epizod, kiedy zrzucił mu na głowę klatkę z sową faktycznie odbił się na zdrowiu psychicznym bruneta.
--Milcz, Malfoy! Nie gadaj mi tu o takich bzdetach, skoro nie zaprosiłeś mnie na ślub- warczał Diabeł robiąc minę obrażonego dziecka
--Może dlatego, że on nigdy nie miał miejsca, patafianie? – Draco wywrócił oczami- on ma dopiero mieć miejsce, tylko, że nie wiem z kim. Z tego co usłyszałem, to matka chce, żeby z Astorią..- jęknął chłopak. Bliase zamrugał zdziwiony.
--Z Astorią!? Ale przecież twoja matka jej nie cierpi, każdy to wie…
--No to chyba polubiła burknął Draco- Blaise skrzywił się
--Mi matka odpuściła tę całą szopkę z pannami czystej krwi po wojnie. Powiedziała, że mogę ożenić się z kim chce- powiedział cicho, bardzo współczuł blondynowi, nikt nie zasługuje na to by zostać mężem Astorii- No, ale co tam ze ślubem Smoku, jak tam nowa różdżka ?- zapytał, chcąc rozweselić przyjaciela. I poniekąd dla tego, że sam zawsze interesował się różdżkarstwem.
-- Olcha, 15 cali, Włókno ze smoczego serca- mruknął blondyn
--Olcha? Hmm, to zwykle do magii niewerbalnej, i świetna do pojedynków- mówił Blaise, ale Draco burknął
--Diable, daj spokój, nie zachowuj się jak Ollivander- w tym momencie w pokoju zrobiło się strasznie jasno, a pomieszczenie wypełniła błękitna poświata. Doskonale wiedzieli co to jest; patronus. Chwilę później zmaterializował się przed nimi błękitny koń. Po chwili przemówił dobrze znanym Diabłowi głosem
--Hej Blaise, tu Ginny. Robimy ognisko za domem, fajnie by było, gdybyś wpadł. Jak chcesz możesz kogoś ze sobą zabrać. Adres chyba znasz- powiedział koń, po czym zniknął. Zszokowany Malfoy zapytał się powoli, by ukryć zdziwienie.
--Blaise, od kiedy ty się tak kumplujesz z Weasley!?
--Spotkałem Hermionę i Ginny wczoraj na Pokątnej. Też wracają do Hogwartu, a dobrze wiesz, że źle się czuje z tym jaki byłem wobec niektórych, a szczególnie wobec nich. Często się z nich wyśmiewałem, a one naprawdę są świetnymi dziewczynami. Warto się z nimi kolegować.
--Od kiedy jesteś z nimi po imieniu – zawołał Draco. Był zły. Zawsze z Blaisem wyśmiewali Weasley, a nad Granger po prostu się pastwili, a teraz Blaise się niby zrobił taki święty. Brunet jakby mu czytając w myślach odpowiedział
--Dorosłem poniekąd Smoku i dużo zrozumiałem, ty też powinieneś- widać było gołym okiem, że Zabini bardzo chce iść do Weasleyów. A Draco zachował się jak na najlepszego kumpla przystało i odpowiedział wywracając niebieskoszarymi oczami
--Dobra, Diable. Widzę jak Cię ciągnie do tej ich Nory. Leć- powiedział z uśmiechem. Blaise spojrzał na niego zdziwiony
--Serio? Nie trzeba Ci towarzystwa, bo wiesz… Sprawa twojego ślubu i…- zaczął, ale Draco zbył go machnięciem ręki.
--Idź Diable, z Ognistą Whisky tez można posiedzieć...- mruknął Draco przymykając oczy.
--A nie chcesz iść ze mną? Wiewiórka mówiła, że mogę ze sobą kogoś przyprowadzić- na te słowa Draco zareagował donośnym śmiechem.
--Serio, Diable? Wyobrażasz sobie mnie w tej ich imitacji domu?- zaśmiewał się- Nie, ja tam nie pójdę!- zawołał z lekką złością sięgając po butelką alkoholu
--Serio, ale Hermiona będzie, może być fajnie- przekonywał go zielonooki, ale blondyn wygodnie usiadł w fotelu i zawołał
--Masz dziesięć sekund, żeby stąd zniknąć Blaise, bo zaraz wstanę i cię wyprowadzę do tej całej Nory…
Jeśli chodzi o błędy to od następnego rozdziału już ich nie będzie, także nie będę nic mówić <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł z przedstawieniem bohaterów :) No i Lucjusz, który nie jest jak w większości Dramione chamem <3
http://dramione-jar-of-hearts.blogspot.com
Powiem Ci, że jak niechcący zobaczyłam, że dodałaś rozdział to bardzo ucieszyłam się. Jednak jeżeli pozwolisz, zwrócę uwagę na powtórzenia, pojawiają się słowa koło siebie, np. budowla, pianino, modelka albo takie zdania jak, Jasnowłosa kobieta. Jej włosy były tak jasne. Wystarczy użyć jedno z tych określeń, naprawdę. :> Moim zdaniem mogłabyś niektóre zdania nie oddzielać przecinkiem, tylko od razu kropką. Ach i wydaję mi się, że utwór Beethovena nazywa się "Dla Elizy" Sama mam tak na imię, więc nieraz słyszało się ten tytuł. No i jeszcze jedna uwaga, nie pisz zapytał się, bo to tak jakby pytał sam siebie. Rozumiesz? Po prostu zapytał. Ach i czytaj sobie jeszcze raz rozdział, bo można znaleźć trochę błędów i niezrozumianego tekstu, zwracaj uwagę na przecinki. I jakbyś mogła pisać w jednej czcionce. Lepiej po prostu się czyta. Ojej przepraszam, że tutaj tyle błędów Ci nawtykałam. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. Sama piszę blogi od około roku, ale nie uważam się za jakąś specjalistkę, broń Boże. A rozdział bardzo przyjemny. Takie wprowadzenie. Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuń:) już nie miałam czasu by sprawdzić, bo mieli mi internet na miesiąc odciąć, a chciałam już ten II rozdział opublikować, w razie, gdybym przez następny miesiąc żadnego nie mogła. Oczywiście zaraz poprawię ten tytuł :) po prostu ktoś mi kiedyś o tym mówił, jak uczył mnie grać i określił jako ''Do Elizy'' sama umiem to zagrać i zawsze myślałam, że to Do Elizy. :) Dziękuję za uwagi, już lecę poprawić.
UsuńCiekawe, ciekawe...
OdpowiedzUsuńinteresuje mnie jak rozwiniesz ten pomysl na dramione :) bo jak nie patrzec temat jest niezle oklepany. Niektore blogi o tej tematyce sa nudne, a akcja rozwija sie zdecydowanie za szybko... ale musze przyznac, ze Twoja opowisc nie stwarza takiego wrazenia, przynajmniej mam odwage tek sadzic po poczatkach :D
Jedynym moim zastrzerzeniem jest jawna obecnosc powtorzen... kwestia ich eliminacji stanowi kilkakrotne przeczytanie tekstu po jego napisani, chociaz i tak nie zawsze wszystko sie wylapuje, co wiem na swoim przykladzie :P
Pozdrawiam, Skrzat :*
łał jaka chata, ja też chce ja tez chce :D, zrobie włama, zajmuje największa sypialnie :D, ciekawie, interesująco i palce od klawiatury bolą,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tatia
rewelacja
OdpowiedzUsuńFajna chata :3 rozdział świetny :) Lucjusz nie jest przedstawiony jako sadysta i chamski facet i za to masz ode mnie plusa :) ciekawa jestem, co będzie dalej, opowiadanie zapowiada się wspaniale :3
OdpowiedzUsuń~ Mrs.Malfoy
Kiedy wstawisz poprawiony rozdział? To, ze kończysz współpracę nie znaczy, że nie możesz wstawić zbetowanego tekstu.
OdpowiedzUsuń