Witajcie!!!
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wcześniej miałam małe problemy z komputerem, a w dodatku brat ''przypadkiem'' usunął mi rozdział i musiałam pisać od początku.
Z góry przepraszam za błędy, bo rozdział dziś bez bety.
Chętnych zapraszam na miniaturkę
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wcześniej miałam małe problemy z komputerem, a w dodatku brat ''przypadkiem'' usunął mi rozdział i musiałam pisać od początku.
Z góry przepraszam za błędy, bo rozdział dziś bez bety.
Chętnych zapraszam na miniaturkę
Rozdział z dedykacją dla nana nanana :) dziękuje za motywujące komentarze :D
Rozdział V
-- Co za wredny ignorant! – warknęła Ginny wchodząc do
przedziału. Hermiona nie musiała być nawet ‘’Wszystko-wiedzącą -Granger’’ by
odgadnąć, że jej przyjaciółka miała na myśli Zabiniego.
-- Oj Gin, wiem, że tak nie myślisz – uśmiechnęła się
pobłażliwie, a Ginny obdarzyła Herm stuwatowym, miażdżącym spojrzeniem lekko
się rumieniąc.
-- A tej co znowu? – mruknął Harry ponuro. Wciąż nie mógł
uwierzyć, że Ron nie wraca z nimi do Hogwartu, w końcu to był jego najlepszy
przyjaciel. Bez Rona dla Harry’ego , Hogwart nie będzie już taki sam. Ale
szanował decyzje rudzielca, w końcu za rok i on stanie się aurorem, po prostu
Ron wykorzystał propozycje zostania aurorem bez ukończenia siódmego roku. A Harry
uważał, że powinni skończyć szkołę.
-- Spotkała Zabiniego – pospieszyła z wyjaśnieniem Hermiona,
a Harry w zrozumieniu pokiwał głową. Chwilę potem drzwi do przedziału otworzyły
się i do środka wpadli bliźniacy, a za nimi Neville, Dean i Seamus.
-- Witaj złota tr… dwójko – zawołali równocześnie bliźniacy,
doprowadzając tym samym Hermionę do białej gorączki. Nie zdążyła jednak
zareagować, bo wyręczył ją w tym Harry.
-- Dajcie spokój – powiedział, przesuwając się na koniec
siedzenia, tak by Seamus mógł usiąść obok Hermiony. Szatynka przyjęła to ze
zdziwieniem, nigdy przecież nie zawiązywali jakiś bliższych stosunków z
Seamusem i Deanem. Ginny pomyślała chyba to samo, gdy Dean niespodziewanie
wpakował się na siedzenie obok niej. Fred i George widząc to lekko się
skrzywili, ale w przeciwieństwie do Rona nie rzucili się na nich i nie zaczęli
warczeć na wszystko po kolei.
-- Mam nadzieje, że choć w tym roku zaczniecie się
zachowywać poważnie w szkole – powiedziała z udawaną przyganą w głosie Ruda.
Hermiona wiedziała, że Gin tylko tak udaje, tak naprawdę okropnie cieszyła się
z powrotu braci do Hogwartu, będzie z nimi zabawniej.
-- Oczywiście Ginevro – powiedział George (a może Fred)
idealnie naśladując intonacje głosu Percy’ego. – A ty Harry, co tak myślisz? Wyglądasz
jak Goyle, który usiłuje sobie przypomnieć jak ma na imię – zarechotał
rudowłosy chłopak. Harry zignorował jego przytyk i w zamyśleniu spojrzał na
rozciągający się za oknem krajobraz.
-- Wciąż nie daje mi spokoju to, co powiedziała nam Hermiona
– mruknął w zamyśleniu – owszem, wierzę w to, że nic nie sprzedawał ani tym
bardziej nie kupował. Uważam, że Malfoy wszystkiego żałuje, ale jest zbyt dumny
by to przyznać. Pod tym względem jest jak Dudley, tyle że z ładniejszą buźką –
sarknął z przekąsem nie odrywając wzroku od okna
-- Harry! – wykrzyknął jeden z bliźniaków takim tonem, jakby
co najmniej powiedział nagle, że chce przywrócić Voldemorta do życia. – czy ty
właśnie powiedziałeś, że ta blada fretka ma ładną buźkę?! – patrzył na
Harry’ego z wyraźnym niedowierzaniem, ale okularnik tylko wywrócił oczami
-- Od Dudleya każdy jest ładniejszy, a poza tym, niestety,
według większości dziewczyn to prawda – wykrzywił się z niezadowoleniem.
-- Nie według nas – zaperzyła się Ginny – są z Zabinim
siebie warci. Ładna buźka, pokręcony charakter i nic oprócz tego – wygarnęła
Ruda, a Dean wyraźnie się ucieszył, z tego, że dziewczyna nie przepada za
Zabinim. Tymczasem zbłąkana ręka Seamusa nie wiadomo w jaki sposób znalazła się
tuż za ramieniem Hermiony w pewien sposób obejmując gryfonkę. Dziewczyna lekko
się skrzywiła tą nagłą bliskością, ale ku swojemu zdziwieniu nie odsunęła się.
Poniekąd dlatego, że gdy siedzieli we czwórkę po jednej stronie przedziału było
im dosyć ciasno i mieli tak mało miejsca, że ich nogi praktycznie się stykały.
-- Ty młoda już tu tak nie gadaj o tym Zabinim – Fred
spojrzał pobłażliwie na młodszą siostrę
-- No właśnie –
przytaknął bratu George – chyba znasz powiedzenie ‘’ kto się czubi ten się
lubi’’? Jak tak dalej będziesz o nim gadała, to serio pomyślimy, że Diabeł ci
się podoba – zaśmiał się, ale Ginny, jak to Ginny, musiała się czegoś
przyczepić.
-- Od kiedy mówicie na niego ‘’Diabeł’’? – zapytała przez
zaciśnięte zęby, a jej niebieskie oczy ciskały gromy
-- Odkąd dowiedzieliśmy się, że Zabini wysadził w powietrze
toalety w szóstej klasie – odpyskował Fred szczerząc zęby po Weasleyowsku.
Ginny już była czerwona ze złości, nawet jej bracia bratają się z wrogiem!
Widząc, że wybuch złości byłej dziewczyny się zbliża Harry szybko powrócił do
rozpoczętego wcześniej tematu
-- Ej no, ludzie! – zgromił ich Wybraniec – zaczęliśmy gadać
o Malfoyu, a skończyliśmy na Zabinim. Tak czy inaczej, chodziło mi o to, że
niepokoi mnie fakt, że Malfoy chciał tak nagle odzyskać swoją kasę. – Dean
zaoponował
-- Mnie bardziej by niepokoiło, to, komu ją pożycza –
powiedział – bo o ile dobrze zrozumiałem, pożyczył ją komuś z tego Mrocznego
Jeźdźca
-- Stary, to ulica czarnoksiężników! Nawet nie wiecie jakie
typy tam można spotkać – dodał Seamus nadal obejmując ramieniem Hermionę.
-- Ja już wiem – mruknęła brązowowłosa gryfonka. Widziała to
i owo, gdy tam przez przypadek wylądowała – Nie wiem, Harry, o co ci chodzi,
pewnie Malfoy pożyczył komuś kasę a ten ktoś nie kwapił się do oddania
pożyczonej sumy i poszedł się upomnieć o swoje pieniądze – Hermiona wzruszyła
ramionami – znowu przyczepiłeś się do Malfoya, jak w szóstej klasie, albo w drugiej
– mruknęła cicho
-- Ale przypomnę ci, Herm – Wybraniec nie dawał za wygraną –
że w szóstej klasie miałem racje –Hermiona wywróciła oczami
-- Ale nie sądzę, by ta tchórzliwa fretka odważyła się
wyskoczyć z jakimś numerem po zakończeniu wojny. – gryfonka też nie odpuszczała
-- Może i masz racje, Miona – przyznał Harry – ale mnie
chodziło o coś innego, a mianowicie, nie uważacie, że to dziwne, że Malfoy tak
nagle się upomniał o swoje pieniądze? Przecież gdyby pilnie potrzebował kasy,
mógłby po prostu wziąć od swoich rodziców. A Ron i biuro aurorów ma na oku
śmierciożerców, czyli rodzinę Malfoya, bo im jako jedynym udało się uniknąć
Azkabanu zgodnie z prawem…
-- Dzięki tobie – wtrącił George
-- Musiałem to zrobić – powiedział cicho Harry patrząc za okno
– matka Malfoya uratowała mi życie. Gdyby nie skłamała Voldemortowi natychmiast
by mnie zabił, bo nie miałem wtedy różdżki. A poza tym Malfoy nie wydał nas,
gdy szmalcownicy nas złapali i widać było po nim i po jego rodzinie, że żałują
swojej decyzji, co do stron. A jeśli nie wiecie, okazało się, że Draco sam udał
się do Kingsleya, chcąc zmienić stronę
-- Tak, zrobił to, gdy już zrobiło się gorąco – mruknął
niezadowolony Seamus – on pławił się w luksusach, podczas gdy GD ukrywało się i
organizowało potajemny ruch oporu.
-- Przykro mi, że uratowałem dobrego człowieka – warknął
Harry
-- Dobrego? – prychnął z sarkazmem Dean
-- Tak, was nie było wtedy na wieży, gdy Dumbledore zginął!
Ja tam byłem i wszystko widziałem!
-- Dobra, weźmy się nie kłóćmy! – zawołali bliźniacy
uspokajająco widząc, że napięcie między Harrym, a Seamusem niepokojąco wzrasta
-- Macie racje – westchnął zielonooki – chciałem tylko
powiedzieć, że skoro Malfoy szuka własnej kasy to mogą być trzy możliwości.
Pierwsza to taka, że Malfoyowie zbankrutowali – wszyscy zgodnie pokręcili
głowami
-- Nie, to chyba nie możliwe! Oni mają status milionerów! –
pokręcili głowami
-- Zresztą Lucjusz Malfoy to sprytna szuja, nie pozwoli by
od tak, przepadł cały jego majątek – powiedziała ponuro Ginny. Jak prawie
wszyscy Weasleyowie nie znosiła Malfoya seniora, za wielokrotne szykany z jej
rodziny.
-- Więc druga; taka, że Narcyza i Lucjusz wydziedziczyli
Malfoya – powiedziało Złote Dziecko Świata Czarodziejów, jednak jego mina i
intonacja głosu nie wskazywały na to, by zbyt mocno wierzył w tą teorie.
Zresztą nikt się z nią nie zgadzał.
-- Co ty, oni mają zbytniego fioła na punkcie tego
tlenionego idioty, by nawet pomyśleć o odcięciu go od kasy! – prychnęła
Hermiona
-- Fakt, nie pamiętacie już jak go rozpuszczali? –
przyłączył się Fred
-- No, te wszystkie paczki ze słodyczami, te Nimbusy 2000 by
wkupić synalka do drużyny… – wymieniał niezadowolony George.
-- A w czasie wojny to sami mówiliście, jak Narcyza
troszczyła się o fretkę, gdy musiał służyć w szeregach Czarnego Pana –
przytaknęła Ginny
-- No, strasznie go zepsuli… – mruknął Seamus
-- I się teraz dziwić, dlaczego jest takim aroganckim i
egoistycznym idiotą – Dean też przyłączył się w oczernianie księcia Slytherinu
-- A trzecia i ostatnia to taka, że Malfoy chce się odciąć
od rodziców – powiedział z Sherlockowiskim uśmiechem Harry. Na chwilę zapadła
cisza i każdy zastanowił się nad tą ostatnią i najbardziej prawdopodobną
teorią. – i pozostaje pytanie, dlaczego?
-- Sama nie wiem – zawahała się Weasleyówna – po co Malfoy
miałby odciąć się od tak wygodnego źródła dochodu?
-- Mówiłam, że nie masz racji – triumfowała brązowowłosa
uśmiechając się z wyższością w stronę lekko naburmuszonego Pottera
-- Bo gdyby Malfoy zaczął żyć na własną kartę – zaczął Fred,
a dokończył za niego George
-- To musiał by pracować, a coś nie widzi mi się Malfoy
zarabiający sobie na życie – mruknął
-- Rany, czy musimy tracić czas na rozmowy o tym utlenieńcu
– jęknęła Ginny – możemy rozmawiać, bo ja wiem, na przykład o Quiddythu, ale na
miłość Boską, dlaczego o Malfoyu?!
-- Ginny ma racje – powiedział Dean – Harry chyba masz jakąś
paranoje- zażartował. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, z Deana zostałyby tylko
prochy.
-- Taa, i ta paranoja ciągnie się już od szóstej klasy –
mruknęła z przekąsem Hermiona.
***
-- Jak ci minęły wakacje, Drakusiu? – zaszczebiotała wesoło
Astoria Greengrass, przysuwając się zmysłowo w stronę Draco. Chłopak skrzywił
się i niezbyt delikatnym ruchem odsunął od siebie blondynkę, ku jej wielkiemu
zdziwieniu i niezadowoleniu. Sam odsunął się na najdalszy kraniec siedzenia,
byle dalej od Astorii. Blaise, Theo, Pansy, Dafne i Terrence widząc to zaśmiali
się pod nosem, a Josephine Selwyn, Milicenta Bulstrode i Dianne Yaxley
uśmiechnęły się uradowane tym, że Draco odrzuca zaloty Astorii.
-- A jak miały minąć? – warknął zły, a Diabeł mało nie
dostał apopleksji od powstrzymywania śmiechu.
-- Może za mną tęskniłeś – dopytywała się młodsza Greengrass
uśmiechając się słodko.
-- Chyba w twoich snach – syknął Draco z przekąsem.
-- Dobra, As – powiedziała Dianne, szczupła szatynka o
niebieskich oczach, córka jednego z najgorszych śmierciożerców, Yaxleya – Draco
chyba nie ma ochoty na twoje flirty – uśmiechnęła się do oburzonej blondynki na
pozór uprzejmie
-- Kurwa mać! – Draco nie wytrzymał. Nie dość, że Blaise,
Pansy, Dafne, Theo i Terence go wystawili tak, że musiał siedzieć obok Jose,
Mili, Dianne i Astorii, to jeszcze musi wysłuchiwac ich szczebioty – dajcie mi
wszystkie święty spokój! – widząc wybuch przyjaciela Pansy z miną męczennika
wstała ze swojego miejsca i powiedziała uspokajająco do niebieskookiego
blondyna, na którego zwykle bladej twarzy można było dostrzec dwa lekkie rumieńce
złości.
-- Wstawaj, Smoku, nie będę taka – uśmiechnęła się lekko i
pociągnęła Malfoya, który wyglądał jak dziecko, które dostało upragniony
prezent na gwiazdkę. – wstawaj i zamieniaj się miejscem – zarządziła, a blondyn
przystał na tą propozycje z wielką ochotą
-- A może on nie chce – burknęła Josephine, piękna
blondynka, o ciemnych oczach i niepospolitym wzroście. Zawtórowały jej protesty
pozostałych ślizgonek, ale Dracona już obok nich nie było. Siedział wciśnięty
między Blaisa a Theodora
-- Jakoś nie protestuje - mruknęła Pansy z uroczym uśmieszkiem. W tak niewielkim ciele
tej drobnej czarnowłosej dziewczyny mieściły się niepokonane pokłady pewności
siebie i charyzmy.
-- Dzięki Panss – powiedział to z prawie wdzięcznością w
głosie. Był Malfoyem, nie dziękował nikomu… - jak kiedyś znowu będę ci
dokuczał… - zaczął, a przerwała mu
rozbawiona Pansy, siedząca między niezadowoloną Astorią, a oknem. Z dwojga, to
już okno było bardziej interesujące od tego chodzącego plastiku.
-- To wtedy wrócimy do normy – parsknęła uśmiechając się
pobłażliwie na blondyna. Był jej najlepszym przyjacielem od pierwszej klasy.
-- Aha, czyli niedługo – mruknął Theo.
-- Słyszeliście, o tym, że Łasica Weasley nie wraca do
Hogwartu? – zapytała znienacka Jose
-- Ja tak – mruknął Blaise – aurorem został.
-- Pff, Weasley jako Auror – prychnął Nott – nie umiem sobie
tego wyobrazić! Przestępcy będą mieli farta – zarechotał odgarniając
ciemnobrązowe włosy do tyłu
-- A nasz Wybraniec pewnie się popłacze, jak jego
łasicowatego kumpla z nim nie będzie – zaśmiała się perliście Pansy
-- Już na peronie taki markotny był, myślałam, że się
popłacze tej szlamie w rękaw – Dianne również w najlepsze szydziła z Pottera
-- W gruncie rzeczy to Harry jest spoko – mruknął cicho
Blaise. Ale nawet tak chichy dźwięk dotarł do uszu panny Parkinson
-- Diable! Lepiej dla ciebie być nie powiedział to, co
wydawało mi się, że usłyszałam – pogroziła mu. Od drugiej klasy stosunki na
linii Potter- Parkinson stały się bardzo napięte i ta dwója bardzo często się
kłóciła, choć najczęściej dochodziło do potyczek wyzwiskowych
-- Zabini, chyba wciąż nie doszedłeś do siebie po tym
świństwie, którym oberwałeś w czasie bitwy – mruknęła rozeźlona Milicenta
piłując pilniczkiem swoje czarne i niebezpiecznie długie paznokcie. Nie tylko
jej nie podobało się to, że Zabini nagle zaczął zadawać się ze zdrajcami krwi
-- No, ostatnio spędzasz z nimi sporo czasu, Zabb, najpierw
na Pokątnej, potem ognisko u nich i jeszcze dzisiaj w pociągu – zauważyła
delikatnie Dafne
-- No, Pottera jeszcze jakoś byśmy przeboleli – pisnęła
Astoria smarując błyszczykiem wargi – ale tych szczurzych zdrajców krwi i tę
brudną szlamę…
-- Nie rozumiem co od nich chcecie – zdenerwował się Zabini
– chyba nie muszę wam przypomnieć, że to oni stali po właściwej stronie, a nie
my! No i pomogli nam i dzięki nim nie jesteśmy teraz w Azkabanie, a niektórzy z
nas, bez pomocy tych szczurzowatych trafiliby do paki, za tajną działalność
przestępczą i torturowanie uczniów za czasów Carrowów – syknął
-- Ale ta szlama jest ohydna! – zdumiała się Bulstrode krzywiąc
się teatralnie.
-- No właśnie – przyłączyła się panna Selwyn – nie rozumiem
jak możesz chcieć się z nią zadawać!!!
-- Miona jest super dziewczyną – zirytował się Blaise – i
przynajmniej jest naturalna – syknął mściwie w stronę Astorii i Milicenty,
dwóch farbowanych dziewczyn. Astoria naturalnie była brunetką, choć od piątej
klasy zawzięcie utrzymywała, że jest blondynką, a włosy naturalnie jej
zjaśniały, choć i tak każdy wiedział swoje, bowiem na głowie panny Greengrass
można było dostrzec paskudne odrosty. Natomiast Milicenta przefarbowała się na
wściekle czerwony kolor, choć naturalnie była brunetką, jak Pansy. W jej
wydaniu na farbie się nie kończyło, bo Milicenta miała na ciele mnóstwo tatuaży
i kolczyków.
Obie dziewczyny spurpurowiały z oburzenia i do końca podróży
nie odezwały się już ani słowem, co w wykonaniu Astorii było nie lada wyczynem.
***
-- Kto ostatni przy powozie ten Filch – zawołał wesoło Fred,
gdy Dean, Seamus, Hermiona, Ginny, George i Harry wysiedli z pociągu, po czym
nie czekając na nic pomknął jak szalony przed siebie. Na taką zniewagę inni nie
mogli pozostać bez odpowiedzi, nie minęła sekunda, a każdy biegł jak szalony w
stronę powozu. Okazało się, że Filchem został Dean, słaby w biegu na długie
dystansem, a pierwszy przybiegł na miejsce Fred, co można było z góry założyć,
jako że pierwszy wystartował.
Śmiejąc się zaczęli wchodzić po kolei do powozu.
Tym razem wszyscy widzieli Testrale, a po przygodzie z
piątej klasy większość już wiedziała co to za stworzenia. W czasie wojny prawie
każdy z nich widział czyjąś śmierć, choćby podczas bitwy o Hogwart. Na tę myśl
Hermionie napłynęły do oczu słone łzy, dzielnie je przełknęła i zapatrzyła się
na te fascynujące stworzenia.
Cisza nie trwała jednak długo. Już po chwili dobiegły ich
złośliwe chichoty i tak dobrze znany im cyniczny głos…
-- Co jest idioci? – zaśmiał się wrednie Draco Malfoy
zatrzymując się dumnie przed ich powozem, za nim jak wierny chórek ustawiły się
grupki jego wielbicielek ze Slytherinu, a z boku stali Blaise Zabini, Theodor Nott, Terrence Higgs i Gregory Goyle.
Oni z kolei nie przybrały wojowniczych póz jak ich rówieśniczki, ale patrzyli
na blondyna z lekkim pobłażaniem. – dzieciaczki musiały się pościgać… – zacmokał
z przymrużonymi oczami i uśmiechnął po Malfoyowsku
-- Spadaj Malfoy! –
warknął Harry ponuro. Gdyby tylko Ron był z nimi, już by odpyskował temu
utlenieńcowi, pomyślał
-- Co jest, Potter – uśmiechnęła się słodko Pansy – aż tak
tęsknisz za łasicą? – zapytała się, a wtórował jej śmiech ślizgonek
-- A co, chciałaś się z nim umówić? – syknęła Ginny. Pansy
mruknęła ponuro
-- Weasley, do ciebie nic nie mam, rozmawiam z Potterem! –
powiedziała całkiem łagodnie
-- Ale rozczaruje cię Parkinson, Ron raczej nie gustuje w
mopsach – Harry uśmiechnął się jak prawdziwy ślizgon. Pasny na wspomnienie
swojego dawnego przezwiska aż spurpurowiała z oburzenia. Co ten durny Potter
insynuował?
-- Jeszcze jedno słowo, a pożałujesz że przeżyłeś
Wybrańcze - drobna brunetka gotowała się
ze złości. Hardo spojrzała w zielone oczy Harry’ego, co było dość trudne,
bowiem Pansy była wzrostu Ginny, a Potter prawie dorównywał wzrostowi Blaisa.
-- Nie sądzę mopsiczku – zacmokał ze zjadliwym uśmieszkiem
Chłopiec-Który- Przeżył przyprawiając Pansy o napad złości
-- Draco powiedz coś temu Wybrańcowi- Zasrańcowi – Parkinson
szukała pomocy u swojego przyjaciela, ale ten jej już nie słuchał. Podczas gdy
Ginny spierała się o coś z Vivien Roockwood, Hemriona kłóciła się z Astorią i
Tracy Davids, Dean sprzeczał się z Zabinim, Fred z Josephine i Milicentą,
Seamus z Dianne, a Theo z Nevillem i Terencce z Georgem, to blondyn stał przy
jednym z testrali i w milczeniu mu się przyglądał, z nieukrywaną ciekawością.
Widząc to wszystkim pratycznie opadła szczęka i przestali się kłócić i wyzywać.
Tylko Pansy i Harry coś do siebie mamrotali pod nosem. To nie było nic miłego…
-- Co to za stworzenia – zapytał się w końcu cicho Draco. W
innych okolicznościach Hermiona pewnie wyśmiałaby jego niewiedzę, ale
pomyślała, że skoro ślizgon pomógł jej gdy zgubiła się przy Mrocznym Jeźdźcu,
to chociaż raz postara się być dla niego troszeczkę milsza. I nim ktokolwiek
pospieszył z wyjaśnieniami szybko się odezwała.
-- To testrale, one zawsze ciągnął powozy, tyle że widzi je
tylko człowiek, który widział cudzą śmierć – potrzeba odpowiadania na pytania
była jednym z najsilniejszych i najgłębiej zakorzenionych przyzwyczajeń
gryfonki. – nie widziałeś ich wcześniej, podobnie jak większość osób. Nie są
zbyt znane i lubiane z powodu swojego wyglądu – wyjaśniła dziewczyna, Draco
zirytował się Czy ta szlama, zawsze musi zgrywać taką przemądrzałą, czy ona ma
mnie za idiotę, że tłumaczy to jak głupiemu!?
Warczał w myślach. Był zdenerwowany namolną Astorią i Jose, a do tego
Tracy, która usiłowała go pocałować na środku pociągu, nic dziwnego, że miał
jaszczurzy nastrój. Nim zdążył to przemyśleć warknął
-- No Granger, popisałaś się! – warknął złowrogo klaszcząc
teatralnie w dłonie – Musisz być zawsze taka przemądrzała, czy po prostu lubisz
się popisywać!? – Hermiona lekko skuliła się w sobie, ale po chwili uniosła
hardo głowę i odważnie spojrzała w lodowate oczy Malfoya
-- Zapytałeś się Malfoy to ci odpowiedziałam. –
odpowiedziała zimno, przysunęła się lekko w jego stronę, tak by nikt inny
oprócz Malfoya jej nie usłyszał – poza tym ty arogancki i wredny gadzie,
chciałam być chociaż raz dla ciebie troszeczkę milsza, bo pomogłeś mi wtedy,
przy dworcu. Ale dla ciebie nie da się być miłym Malfoy – szepnęła z wyrzutem –
ty po prostu jesteś wrednym człowiekiem, którego nie obchodzą inni, dla ciebie
nie da się być miłym, bo ty po prostu nie dajesz! – wygarnęła mu, po czym powóz
na którym siedziała dziewczyna odjechał w stronę szkoły. A Malfoy stał
oniemiały wciąż w tym samym miejscu.
genialny rozdział <3
OdpowiedzUsuńDziekuje za dedykacje :))
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, nie szkodzi, że z opóźnieniem ;]
Zgadzam się z powyższymi komentarzami!!!
OdpowiedzUsuńJedyne, do czego mogę się przyczepić, to "Ginny już była czerwona ze złości, nawet jej bracia bratają się z wrogiem! Widząc, że wybuch złości" powtórzenie xd
Dobre zakończenie. Odpowiednia riposta :) Jestem dumna z Hermiony! Oby tak dalej. Pozdrawiam i życzę weny! :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem i wiem, że na pewno jeszcze tu wrócę ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo ciekawie. Występuje Teoś <3
Żyć nie umierać :D
Podobała mi się akcja przy powozach
Pozdrawiam, emersonn
potterowskie-co-nieco.blogspot.com
miło, fajnie i w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńHej. ;) Trafiłam tutaj dzisiaj pierwszy raz i przeczytałam wszystko. Ahh podoba mi się. Myślę, że będę zaglądać tutaj częściej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Vivi
love-is-blind-dramione.blogspot.com
Rozdział super :-)
OdpowiedzUsuńZnalazłam twojego bloga przez przypadek i jestem zachwycona :-)
Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl
Zostałaś z powodzeniem dodana do grona Stowarzyszeniowiczek ;)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do polubienia naszego fanpage'a na facebooku: http://www.facebook.com/StowarzyszenieDHL
A także do śledzenia nas na Stronie Głównej Stowarzyszenia ;)
Pozdrawiam, Alex ;*
Pędzę nadrobić zaległości w pozostałych notkach, bo ta baaaardzo mnie zaciekawiła:) Oby tak dalej:)
OdpowiedzUsuń------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Widzę, że masz fajny pomysł na tę historię! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następną notkę :))
http://hermionyswiat.blogspot.com/
Wpadłam na bloga przez przypadek i normalnie rewelacja! Czekam z niecierpliwieniem na kolejny rozdział i mam nadzieję, ze nie karzesz nam długo czekać! Pozdrawiam i całuję~ Obliviatee
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńSzczegóły na http://mojeminiopowiadania.blog.onet.pl/nominacja/
Jak obiecałam, tak przyszłam zobaczyć co tu nam piszesz :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję laury : bardzo fajnie piszesz i mam ochotę poczytać dalsze rozdziały ;) Dlatego mam nadzieję, że szybko się pojawi następny, chciałabym go już nawet teraz przeczytać :)
Twój blog będzie u mnie niebawem zapisany do "Bywam w :" u mnie :P
Do przeczytania została mi już tylko miniaturka, za którą biorę się już zaraz :)
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i duużo weny ;)
Pozdrawiam !
~ Pure - Blood Princess
Prosiłaś o krytykę, a jak ja mogę Cię krytykować skoro piszesz fantastycznie?
OdpowiedzUsuńNaprawdę podoba mi się Twój blog! Na pewno wpadnę tu jeszcze nie raz! Weny życzę :D
Zapraszam na mojego bloga Dramione : nowa-hermiona-granger.blogspot.com
Pozdrawiam:
Lacarnum Inflamare.
Czyżby Dean i Saumus czy jak to się jego imię wogóle pisze( NIE OSKARŻAC MNIE ja sie nim nie interesowałam bo był brzydki, ale teraz to co innego :D) Rozdział na wybitny i jako profesor Petrova nowa nauczycielka w Hogwarcie od spraw Dramioniastych minuje cie jedną z moich ulubienic :D Jak by ktoś mnie szukał to gadam z albuskiem słyszałam ze nawiedza wieże astronomiczną ciekawe dlaczego hmm, trudne pytanie :D, Jak zawsze fantastyczny, zarombiasty i mocno sweetaśny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tatia
Siemka! Świetny blog, ciekawa treść, wspaniały styl pisania <3 Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńprzy okazji chciałam zaprosić na mojego bloga:
harry-and-hermiona-magic-history.blogspot.com
rewelacja komentuje po przeczytaniu całosci super
OdpowiedzUsuń